Od Pana zwycięstwa w Konkursie Chopinowskim w 2005 roku, minęło 17 lat. Jak od tamtego czasu zmieniło się Pana spojrzenie na wykonywanie muzyki?

Na pewno nie miałem wtedy takiego doświadczenia koncertowego jakie mam teraz. Przez te 17 lat, prezentowanie różnych programów kilkadziesiąt razy w różnych warunkach akustycznych, dla różnej publiczności, ma duży wpływ na interpretację. Na pewno też spoglądanie na utwór, po pewnym czasie przerwy od niego. Nie chcę powiedzieć, że to są jakieś duże zmiany, ale co jakiś czas znajduje coś nowego w utworze, jakąś inną inspirację, która prowokuje mnie do tego żeby inaczej nakreślić daną interpretację. To odbywa się w sposób dosyć naturalny, ja po prostu czuję, że teraz coś innego będzie pasowało, co nie będzie kłóciło się ze stylem Chopinowskim, czy ze stylem innego kompozytora i za tym podążam. Jak porównuję moje interpretacje z okresu tuż po konkursie, z interpretacjami sprzed roku, czy sprzed dwóch lat, to jest w nich więcej odwagi w pokazywaniu rożnych pomysłów interpretacyjnych. Nieraz w zarysowaniu czegoś, czego wcześniej nie dostrzegałem bądź uważałem, że nie jest to tak ważne, żeby to eksponować na nieco większy plan estetyczny, akustyczny itd. Dlatego to jest zawsze przygoda z określonym utworem, repertuarem. Doświadczenia estradowe sprzyjają temu, żeby utwory jeszcze bardziej rozwijały się w sercu i umyśle.

Czy według Pana Konkurs Chopinowski spełnia rolę promocji pianisty i jest ,,furtką” do międzynarodowej kariery?

Myślę, że tak, jeżeli dobrze wykorzystamy status laureata Konkursu Chopinowskiego, to rzeczywiście można zaistnieć w ważnych ośrodkach muzycznych. To zawsze było moim pragnieniem, żeby grać w tych wielkich pięknych salach koncertowych, o których wcześniej jako młody człowiek marzyłem. I rzeczywiście – Konkurs Chopinowski daje te możliwości, on otwiera te drzwi do zagrania tych pierwszych, ważnych koncertów. Natomiast to co się dzieje później, to już zależy od tego jak my będziemy kształtować naszą pozycję i prowadzić karierę. Krótko mówiąc: trzeba pilnować wysokiego poziomu koncertów, bo od tego później zależy czy dana instytucja lub festiwal będzie nas zapraszać czy nie. Konkurs Chopinowski stwarza możliwość, ale później wszystko jest w rękach artysty, tego jak on podchodzi do kolejnych koncertów.

Tym bardziej, że Konkurs Chopinowski zmienił się pod względem promocji od czasu Pana wygranej?

Tak, teraz z tego co widzę, chyba od dwóch konkursów wstecz, jest taki punkt w regulaminie, że zwycięzca podpisuje automatycznie kontrakt z firmą Deutsche Grammophon, na dwa lub trzy projekty. Jeszcze do mojego konkursu włącznie, nie było tego zapewnienia. To jest według mnie bardzo dobre, ponieważ od razu na starcie dany zwycięzca ma ułatwiony kontakt z firmą fonograficzną, a co za tym idzie, z całą machiną promocyjną.

W listopadzie tego roku będzie Pan miał okazję sprawdzić się w roli jurora Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Ignacego Jana Paderewskiego. Jak się Pan do tego przygotowuje?

Przede wszystkim będę starał się być bardzo wypoczęty i mocno koncentrować się na każdym uczestniku. Nie będę uczestniczył w pracach jurorskich od początku konkursu, tylko dopiero od półfinału włącznie. W dwa dni półfinałów, obrady komisji będą trwały od rana do godziny 22, oczywiście z przerwą na obiad. Poziom koncentracji będzie musiał być wysoki. Postaram się oceniać wedle własnego gustu muzycznego, intuicji, znajomości stylu określonego kompozytora. Tak, żeby mieć poczucie, że zrobiłem wszystko dobrze i sprawiedliwie.

Na co Pan zwraca uwagę słuchając innych wykonawców albo pracując nad własnym programem?

Jeżeli chodzi o mnie, utwór musi mi się podobać. Jak decyduję się na nowy program zajmuję się tylko tymi utworami, które trafiają do mojego serca. Wtedy czuję, że mogę zrobić z tym utworem coś ciekawego i mogę to pokazać w swojej interpretacji. W przeciwnym razie, kiedy nie jestem do końca przekonany do jakiegoś utworu, prezentowanie go publiczności nie ma dla mnie sensu. Jeśli chodzi o słuchanie innych pianistów, to kieruję się pierwszą emocją. Wstępną intuicją, czy to mi się podoba, czy to mnie wciąga, czy mnie to zaciekawiło. Czy nawet jeśli ktoś wykazuje inne pomysły interpretacyjne, na które ja wcześniej nie wpadłem, bądź nie byłem do nich przekonany, to później w ogólnym rozrachunku może mnie to przekonać. Jeżeli mnie się to podoba i idę za tą interpretacją dalej w tym przebiegu estetycznym, to znaczy że interpretacja jest warta zauważenia i jest w tym coś naprawdę dobrego. Różne szczegóły – technika, nieskazitelność wykonania – to też są dosyć ważne aspekty.

Podczas sobotniego koncertu z Bomsori Kim w Dusznikach Zdroju. Powiedział Pan, że wraca do solowych projektów. Czy może Pan coś o tym powiedzieć?

-Tak, mogę powiedzieć, mam pozwolenie od mojej firmy fonograficznej, na zdradzenie pewnych szczegółów. Jeżeli chodzi o plany fonograficzne: nagranie dwóch sonat Chopina zostało już zrealizowane. Miało to miejsce nie cały rok temu w Berlinie i to będzie właśnie najbliższy projekt płytowy. Album z dwiema sonatami Chopina: b-moll i h-moll. Znajdzie się jeszcze na tym krążku Barkarola i Nokturn fis-moll op. 48. Kolejny projekt to nagranie video godzinnego recitalu składającego się z utworów Bacha, Mozarta i Chopina. Najprawdopodobniej video ukaże się jeszcze w tym roku, z początkiem zimy, krótko przed świętami Bożego Narodzenia. Natomiast album na album musimy jeszcze trochę poczekać.

Jakie wrażenia po koncercie z Bomsori Kim na 77 Międzynarodowym Festiwalu Chopinowskim w Dusznikach Zdroju?

-Bardzo pozytywne. Bomsori jest zakochana w tym miejscu, to była jej pierwsza wizyta w Dusznikach. Niestety to była krótka wizyta, bo wieczorem przyjechaliśmy, a próby mieliśmy wcześniej w Berlinie, gdzie Bomsori mieszka. Byliśmy wdzięczni publiczności za taką koncentrację i ,,wejście” w nasz kameralny świat muzyczny. To było czuć podczas wykonywania naszego programu, reakcja publiczności bardzo nas ucieszyła. Myślę, że ten koncert zostanie na długo w naszej pamięci, z racji tego, że przed nami chwilowa przerwa jeżeli chodzi o dalszą współpracę. Właśnie z powodu tych nagrań i projektów solowych, o których wspomniałem.

Oprócz czynnego koncertowania jest Pan zaangażowany w działalność naukową na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. W jakiej formie i czy planuje Pan karierę akademicką?

Podpisałem kontrakt z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy dwa lata temu w okresie pandemii, jako że koncertów było zdecydowanie mniej. Zdecydowałem się na taki krok, a ta współpraca trwa do dzisiaj. Jestem zatrudniony tam na pół etatu. Od czasu do czasu wygłaszam seminaria, ale też mam zajęcia indywidualne z wybranymi studentami. Rok temu przed zbliżającym się Konkursem Chopinowskim, miałem okazję pracować z naszymi studentami, którzy przygotowywali się do Konkursu Chopinowskiego. To było cenne doświadczenie. Na początku unikałem uczenia podczas masterclass i kursów, ale teraz widzę, że to daje mi dużo radości i jest dla mnie inspirujące.

Powiem szczerze, że widziałam na You Tube Pana wykład i bardzo mnie zainteresował.

To pewnie jeden z pierwszych wykładów, sprzed dwóch lat. Pracowałem ze studentką skrzypiec i zajmowaliśmy się sonatą Beethovena. Chciałem pokazać jak wygląda współpraca między dwoma muzykami i poszukiwanie prawdy w interpretacji.

Gdzie będziemy mogli Pana w najbliższym czasie usłyszeć, czy będą jeszcze jakieś koncerty w Polsce?

W Polsce będzie jeszcze koncert, krótko przed Konkursem Paderewskiego gram na jubileuszu Orkiestry Filharmonii Poznańskiej i będę wykonywał koncert Schumanna, w którym ostatnio się zakochałem. A potem przede wszystkim Europa, ponieważ w Azji i Stanach Zjednoczonych mam zaplanowane tournée na początek roku 2024. Ten najbliższy sezon to będą głównie recitale solowe, ale też koncerty z orkiestrą: Koncert Liszta, Schumanna i oczywiście Chopina.

Czy miał Pan pomysł na płytę monograficzną z utworami Liszta?

Na monograficzną może nie, ale bardzo poważnie myślę o zarejestrowaniu wspomnianego już Koncertu Schumanna i właśnie drugiego Koncertu fortepianowego Liszta. Mam też jakieś doświadczenie z tym koncertem, ponieważ grałem go jeszcze przed Konkursem Chopinowskim. Myślę, że teraz jest dobry moment, żeby go zarejestrować w studio, skoro do niego powracam.

Dziękuję za romowę!


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *