Jakub Kuszlik, fot. Karolina Sałajczyk

Maria Stachera: Jak rozpoczęła się Pana przygoda z fortepianem?

Jakub Kuszlik: -Moja przygoda z fortepianem rozpoczęła się tak, że moi rodzice posłali mnie do szkoły muzycznej, do której dostałem się na listę rezerwowych. Miałem szczęście, że kilka osób zrezygnowało i dostałem się do szkoły. Zacząłem grać w wieku siedmiu lat, z lekkim poślizgiem. Z roku na rok zaczynałem coraz bardziej lubić grę na fortepianie, czerpać z niej coraz więcej przyjemności, zacząłem się rozwijać. Skończyło się na tym, że poszedłem do Szkoły Muzycznej drugiego stopnia w Krakowie do Pani profesor Olgi Łazarskiej, a następnie trafiłem na studia do Pani profesor Katarzyny Popowej – Zydroń w Bydgoszczy.

Skąd pomysł na studia w Bydgoszczy?

-Pomysł na studia w Bydgoszczy wziął się stąd, że Pani profesor Popowa -Zydroń jest świetnym pedagogiem. Tak naprawdę to jest główny powód, po prostu chciałem studiować u dobrego pedagoga, który faktycznie będzie mógł się mną zająć. Potrzebowałem nowego impulsu, kogoś kto będzie widział muzykę dużo dokładniej niż ja, w bardziej oryginalny sposób. Byłem wtedy osiemnastolatkiem, który grał bardzo porządnie na fortepianie, natomiast brakowało mi trochę artyzmu. Wydaje mi się, że Pani Profesor Popowa, pomogła mi stać się artystą. Mamy szczęście jako pianiści, że są pedagodzy którzy przywiązują wagę, nie tylko do tego rozwoju technicznego ale też artystycznego.

Kiedy pojawił się pomysł żeby wziąć udział w Konkursie Chopinowskim?

-Pomysł pojawił się stosunkowo niedawno, to było dosłownie kilka miesięcy przed terminem zgłoszeń. Dzięki decyzji o wzięciu udziału w konkursie, bardzo się rozwinąłem. Tak naprawdę posiadałem pewną pule utworów i stwierdziłem, że spróbuje nad nimi popracować, dopracować jest na wyższy poziom. Chciałem się zakochać w nich na nowo, bo wszechobecność tej muzyki sprawia, że jednak czasami zapominamy jaka ona jest piękna, świetnie napisana i jak wielką ma wartość. Więc to były takie moje cele związane z wzięciem udziału w tym konkursie.

Na jakim gra Pan fortepianie obecnie i dlaczego akurat na tym modelu?

-Steinway, jeśli jest taka możliwość, a zazwyczaj jest, bo jest najpopularniejszą marką. Uwielbiam grać na fortepianach marki Steinway & Sons, gdyż są to instrumenty, które posiadają absolutnie najpiękniejsze brzmienie, możliwości kolorystyczne, do tego mają bardzo przyjemną w dotyku klawiaturę, co sprawia że zwiększa się też komfort gry. Wydaje mi się, że repertuar który najbardziej mnie interesuje czyli przede wszystkim muzyka romantyczna, tak jak Chopin czy Brahms, Schumann, Schubert i Debussy. Doskonale brzmią na fortepianach tej marki.

Czy miał Pan okazję grać na instrumencie historycznym?

-Grałem jeden koncert na instrumencie historycznym w tym roku, grałem wtedy na Erardzie, było to bardzo ciekawe doświadczenie. Myślę, że otwarło mi to oczy na to dlaczego utwory Chopina zostały napisane w taki, a nie inny sposób. 

Według mnie niektóre utwory brzmią wręcz lepiej na tych instrumentach. Natomiast inne utwory okazało się, że brzmią dużo lepiej na instrumencie współczesnym np. ,,Ballada F-dur”. Za to Walce czy Mazurki mnie się bardzo fajnie grało na Erardzie i wspominam to jako takie inspirujące, fascynujące doświadczenie.

Co udział w konkursie zmienił w Pana życiu?

-Wydaje mi się, że jestem trochę innym artystą. Szukam głębiej jeżeli chodzi o pracę nad utworem. Staram się lepiej zrozumieć intencje kompozytora, a jednocześnie zachowuje w tych interpretacjach samego siebie. Cieszę się, że podjąłem tą decyzję o udziale w konkursie, ponieważ było to bardzo dobre dla mojego rozwoju jako artysty. Z drugiej strony z takich spraw bardziej przyziemnych, oczywiście pojawiło się dużo więcej zaproszeń i okazji, żeby zaprezentować swoje umiejętności. Jest to rzecz której każdy artysta pragnie, żeby móc dzielić się muzyką z innymi, dawać radość dzielić się przeżyciami i emocjami. Konkurs Chopinowski jest genialny pod względem promocji dla pianisty. Ponieważ przede wszystkim moim zdaniem Narodowy Instytut Fryderyka Chopina robi genialną robotę marketingową. Konkurs jest promowany w TV, teraz pojawił się też w internecie na rożnych platformach streamingowych, a także w mediach azjatyckich. Więc wydaje mi się, że nie ma drugiego takiego konkursu, który oferuje aż taką gigantyczną promocję. 

Otrzymał Pan Nagrodę Polskiego Radia za najlepsze wykonanie Mazurków, jaki jest sekret dobrego wykonania tej formy?

-Wydaje mi się, że warto jest generalnie szukać inspiracji. Warto obejrzeć sobie jak taki taniec wyglądał, dobrze jest też posłuchać dobrych wykonań tych Mazurków. Jest wielu pianistów, którzy brali się za te miniatury i pojawiały się wykonania wybitne. Warto jest posłuchać instrumentów tradycyjnych, na których się wykonywało właśnie takie ludowe tańce, też jest to zawsze jakaś inspiracja. Ponieważ tak naprawdę w Mazurkach Chopina pełno jest elementów naśladujących brzmienie tych instrumentów. Zresztą w muzyce fortepianowej bardzo dużo jest tego. Wydaje mi się, że poza tym trzeba być szczerym ze sobą. Biorąc te rzeczy pod uwagę, należy szukać naturalności, zgody z samym sobą, nie próbować być pretensjonalnym, w pracy nad interpretacją i potem w późniejszych wykonaniach.

Jestem pod dużym wrażaniem Pana delikatności w ich wykonaniu, wydaje mi się, że ta delikatność w mazurkach jest dla Pana charakterystyczna. Te miniatury w Pana wykonaniu są idealne, jeszcze nigdy nie słyszałam takiego wykonania Mazurków, które by zapadało we mnie na długo.

-Bardzo mi miło! Mazurki są formami drobnymi, więc ta delikatność jest oczekiwana tak naprawdę, w tego typu formach. Jeśli to brzmienie będzie faktycznie zbyt duże, ciężkie i takie przysadziste wręcz powiedział bym Brahmsowskie, to stracą one pewny urok i charakterystyczną cechę jaką jest intymność. Tak naprawdę jeśli się zajrzy w biografię Chopina, to Mazurki były w pewnym sensie takim jego pamiętnikiem, w którym wspominał Polskę, przelał w nie swoje uczucia tęsknoty. Takie uczucia nie są bym powiedział grubiańskie czy ciężkie. To są sprawy bardzo intymne kruche i wydaje mi się, że taki delikatny wręcz kruchy dźwięk jest wskazany w Mazurkach. Mimo, że trzeba też czasami szukać pazura jak np. w drugim Mazurku, w każdym z nich trzeba znaleźć taką zadziorność. Bo jednak jest to muzyka ludowa, jakieś wspomnienie tego. Natomiast nie możemy dojść w tym momencie do Bartokowskiego czy Prokofiewowskiego brzmienia.

Skąd pomysł na taki repertuar dzieł Chopina dzisiaj?

-Pierwsza część była bardziej tak bym powiedział miniaturowa, najpierw były Walce potem Mazurki, które są tańcami. Następnie zdecydowałem się na Nokturn, który moim zdaniem jest też takim fajnym pomostem między właśnie tym cyklem Mazurków a Polonezem, według mnie jest to bardzo dobre połączenie. Po za tym też dobrze się komponuje w tej koncepcji miniatur i 

,,Polonez fis-moll op.44”, który początkowo w twórczości Chopina był miniaturą, natomiast potem okazał się być większą formą, bardziej skomplikowaną, tą w której Chopin ukrył właśnie tego Mazurka. Myślę, że w pewnym sensie ten Polonez też będzie dobrym podsumowaniem tej pierwszej części recitalu. W drugiej części natomiast skoncentrowałem się na późnych dużych formach Chopina, była Fantazja i Sonata. Ta druga połowa stanowiła kontrast do pierwszej części, pod tym względem, że ta materia muzyczna była w niej dużo bardziej skomplikowana i wyrafinowana. Jednak kompozycje z pierwszej części, może poza Nokturnem skupiają się na jakiejś takiej czystej prostocie, w pewnym sensie też wyczuciu stylu.

Jakich kompozytorów lubi Pan grać i co ceni w ich muzyce?

-Przede wszystkim uwielbiam Brahmsa to jest mój kompozytor numer jeden. Kocham w tej muzyce z jednej strony olbrzymią ilość kolorów, wydaje mi się że to był taki pomost pomiędzy stricte romantycznym brzmieniem muzyki fortepianowej, a jednak już jakąś taką impresjonistyczną myślą. Co u Chopina czy u Liszta też można znaleźć. Wydaje mi się, że u Brahmsa tych kolorów jest naprawdę niesamowita ilość. Z drugiej strony ta muzyka ma po prostu gigantyczny ładunek emocjonalny i wielką ekspresję. Co mnie strasznie w tej muzyce urzeka. Kocham też Debussy’ego za tą jego z jednej strony ascetyczność, z drugiej taki francuski żart. A także tą pełnię kolorów, to brzmienie fortepianu te harmonie, które wymyślił są tak interesujące, a jednocześnie ten taki świat w zasadzie czasami żartobliwy ale generalnie bym powiedział dosyć pesymistyczny. Wydaje mi się, że to jest coś co mnie właśnie kręci w tej muzyce. Po za tym uwielbiam też Schumanna, Schuberta jest po prostu genialnym kompozytorem jeśli chodzi o syntezę słowa i muzyki, uwielbiam na przykład jego pieśni. Lubię też Prokofiewa i Beethovena. Ale powiedział bym, ze Brahms i Debussy to są tacy moim dwaj idole.

Czy planuje Pan nagrać płytę i co się na niej znajdzie?

-Na razie nagrałem płytę, ale jest to płyta live, która była zarejestrowana z okazji czwartych urodzin Radia Chopin. Będzie ona wydana właśnie przez radio. Znalazł się na niej mój trzeci etap z Konkursu Chopinowskiego. Ale także dwa cykle Brahmsa ,,Fantazje na fortepian solo op.116” i ,,Cztery utwory na fortepian op.119”. Natomiast plany płytowe na przyszłości, na razie nie wiem szczerze mówiąc ciężko mi jeszcze w tym momencie cokolwiek powiedzieć. Zbyt dużo się zmienia teraz w moim życiu. Płyta pierwotnie planowana jest na styczeń.

Jakie ma Pan zainteresowania poza zawodowe?

– Jestem człowiekiem, który się interesuje wszystkim i niczym, tak bym powiedział. Ale zawsze interesowały mnie nauki ścisłe, z czego najbardziej astronomia bardziej w stronę astrofizyki. Odkrywanie nowych światów, jest coś w tym nawet romantycznego, artystycznego odkrywanie pustki. Bardzo też lubię geografię, uwielbiam poznawać nowe kultury, oglądać zdjęcia, śledzić architekturę danych regionów. Zawsze mnie to interesowało i chłonąłem to po prostu jak gąbka.

To jest najpiękniejsze w byciu artystą, że przy okazji można coś po zwiedzać. Nawet w samej Polsce, każde miejsce ma zupełnie innych ludzi, historię, architekturę i duszę, jest to coś pięknego. Lubię też po prostu siąść za ekranem telefonu czy komputera i pooglądać zdjęcia na Google Street View , to jest taka moja słabość. Takie też geograficzne zainteresowania.

Jakie są Pana plany na najbliższą przyszłość?

-Stać się na pewno lepszym pianistą, bo jest jeszcze dużo pracy przede mną. Na pewno jest jeszcze dużo odkrywania różnych światów muzycznych. Wydaje mi się, że bardzo bym chciał epokę klasycyzmu jeszcze odwiedzić na nowo. Bo jest to też kopalnia muzyczna, z której można czerpać. A z takich planów bardziej życiowych to trochę poukładać sobie, jeszcze w głowie wszystko i spróbować odnaleźć w tej nowej rzeczywistości. Bo tak naprawdę po Konkursie Chopinowskim, na którym otrzymałem nagrodę, życie wywraca się do góry nogami.

Dziękuję za rozmowę!

Jakub Kuszlik – laureat IV Nagrody XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina oraz Nagrody Polskiego Radia za najlepsze wykonanie mazurków. Jest także laureatem II nagrody X Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczy (2016), półfinalistą Konkursu Beethovena
w Bonn (2017), zdobywcą wielu laurów
w konkursach pianistycznych. Ukończył Akademię Muzyczną w Bydgoszczy w klasie fortepianu prof. Katarzyny Popowej-Zydroń.

https://www.jakubkuszlik.pl/biografia


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *