fot. Dariusz Golik

Podczas koncertu w TODA w Dubaju otaczały Pana różnorodne dzieła sztuk malarskich i wizualizacje. Czy były one inspirujące do wykonania utworów?

– Koncert w Dubaju odbył się stosunkowo niedawno, bo w styczniu, więc bardzo dobrze go pamiętam, wszystkie emocje na scenie były bardzo wyraźne. Jeżeli chodzi o te wizualizacje o których Pani wspomniała, to one są miejscami inspirujące, a miejscami nie, ponieważ bardzo często nie pojawiały się w takt muzyki, szczególnie z dźwiękami Chopina. To nie było aranżowane, a ponieważ jest to teatr cyfrowy więc, siłą rzeczy są one naturą tego teatru. Wizualizację pojawiały się niezależnie ode mnie, oczywiście mogła być czarna dziura i nic, ale stwierdziliśmy z organizatorami, że musimy dodać coś do dźwięków Chopina. Niektórzy się tym cieszyli, a niektórzy nie. Jeżeli chodzi o mnie, osobiście to nie zawsze było to w rytm muzyki, ale było to dosyć ciekawe przeżycie.

W jednym z wywiadów powiedział Pan, że ,,Musimy podejść z szacunkiem do partytury jako czegoś nadrzędnego, zachowując wszystkie rzeczy które w niej są, dodać swoją wrażliwość, to wszystko musi być szczerze wypowiedziane.” Jak w takim razie pokazać w utworze siebie i to co się chce przekazać publiczności?

Mamy wiek XXI więc Mozart, którego dzisiaj wykonuję w Filharmonii Dolnośląskiej, żył stosunkowo dawno temu. Więc ta muzyką jest odtwarzana pod kątem tego co jest zapisane w partyturze, natomiast to jest przesiane przez każdego z osobna kto gra tę muzykę. Osobowość przewyższa te zapisy, które są w partyturze, oczywiście z wielkim szacunkiem powinniśmy podejść do tego co jest tam zapisane. Ponieważ jest to napisane przez kompozytora, więc teoretycznie tak kompozytor chciał: jakieś łuczki, czy jakieś staccato czy legato, czy dynamiczne rozwiązania. Chociaż dynamika też jest pojęciem względnym i zależy od akustyki sali, od tego gdzie się utwór wykonuje. Za czasów Mozarta i Chopina nie było takich wielkich sal koncertowych jak teraz, zresztą Chopin nie grywał w salach, raczej na salonach, właściwie cała muzyka taneczna się na tym opierała np. Mazurki. Jednak wracając do pytania, ciężko mi to określić ponieważ tego nie da się tak naprawdę zwerbalizować. Przede wszystkim partytura, mówię o tym wielokrotnie, bo to jest szacunek do kompozytora. Piano albo forte, dynamika i oznaczenia agogiczne mogą być interpretowane przez każdego inaczej, to jest indywidualna kwestia. A są to kwestie sporne czy na konkursach czy u różnych interpretatorów muzyki, czy właśnie dziennikarzy -recenzentów, więc zdania są podzielone. Natomiast powinna to zawsze być ponad wszystko szczera wypowiedź.

Czyli tak jak Pani mówi żeby to nie było odtwarzane, pomimo tego że jest czasami ciężko się przebić emocjonalnie, przez to co jest napisane w partyturze. Trudno jest kroczyć swoją ścieżką być sobą i tą szczerość z utworu wydobyć, ale do tego trzeba dążyć.

Pytam o to, ponieważ słyszałam Pana, ale nie wiedziałam jak Pan się nazywa ani jak wygląda przed konkursem, ale pamiętałam jak Pan gra.

– Bardzo miło mi to słyszeć, bo to wydaje mi się, jest najważniejsze. To powinno być jak przesłuchania w ciemno. Muzyka jest ważniejsza niż to kto jak się zachowuje na scenie. Aczkolwiek to również jest ważne, bo ludzie przychodzą do filharmonii też popatrzeć.

Na instagramie widziałam, że lubi Pan improwizować własne melodie. Czy rozważał Pan studia kompozytorskie?

– Szczerze powiem rozważałem, rozważam i będę rozważać. Z tego względu, że lubię tworzyć, nie mam swoich kompozycji, troszkę nad tym ubolewam. Na razie skupiam się na twórczości, która  już została napisana, wiele lat temu. Więc rozważam, w przyszłości mogę coś w tym kierunku  zrobić, ale na razie nie mam.

Jakich kompozytorów grywa Pan najchętniej i dlaczego?

 Uwielbiam Mozarta, którego dzisiaj też wykonuję, z tego względu, że jest bardzo przejrzysty, wyrazisty i w tej muzyce nic się nie ukryje, tak samo jak w muzyce Chopina czy J. S. Bacha. 

Do Bacha muszę jeszcze, że tak powiem dojrzeć, wydaje mi się przeżyć go bardziej osobiście. Publiczność inaczej ocenia niż artyści, którzy wykonują tą muzykę to też jest ciekawy temat. Jednak nie mam ulubionych kompozytorów. Lubię odkrywać muzykę różnych epok i to co mi się najbardziej podoba, co najlepiej czuję i przekazuje moje myśli, staram się wykonywać.

W takim razie, jak Pana zdaniem, publiczność ocenia wykonywaną muzykę?
-Rolą artysty scenicznego jest poruszyć serce potencjalnego odbiorcy i wywołać emocje, które rozszerzą horyzonty i skłonią do dalszych refleksji. Marzeniem każdego artysty jest, aby publiczność wsłuchała się we wszystkie dźwięki, jakie wykonują palce na klawiaturze fortepianu. Aby tak się stało, artysta musi przygotować się merytorycznie oraz technicznie do koncertu.

Czy muzykę współczesną również Pan wykonuje?

Jak najbardziej jeśli coś mnie zainteresuje to oczywiście, że chętnie sięgam po takie rzeczy. Ponieważ jest to muzyka kreatywna, czyli w niej tak naprawdę bardzo wiele zależy od naszej wyobraźni i od tego na ile umiemy improwizować. Ponieważ bardzo często te utwory są improwizowane, jeśli chodzi o właśnie takie podejście metafizyczne.

Niektóre utwory gra Pan od wielu lat, czy na przestrzeni czasu zmienia się podejście do ich wykonania?

Nie mam takiego doświadczenia, natomiast bardzo długo gram ,,Koncert fortepianowy e-moll” Chopina czy ,,Polonez As-dur” to są takie pozycje do których wracam, po pierwsze z przyjemnością bo wiem w jakich okolicznościach się tych utworów uczyłem, jak byłem dzieckiem praktycznie sięgałem po te dzieła. Jednak ogólnie rzecz biorąc np. teraz wykonywałem utwory na konkursie w Los Angeles to je odgrzewałem można powiedzieć. Czy np.Wariacje Corellego, były stosunkowo świeże bo w 2019 roku je robiłem. Aczkolwiek trzy lata jest jakiś tam okres, dwa i pół można powiedzieć, bo pół roku minęło w grudniu jak zagrałem go po raz pierwszy w 2019 r ten utwór, w takim wykonaniu satysfakcjonującym. Jednak jeżeli się wraca do utworów, to musi być jakaś świeżość w tych rzeczach, nie może być czuć przysłowiowych ,,odgrzewanych kotletów”. 

To zależy od tego jak bardzo się pasjonujemy muzyką i to widać właśnie, po tym jak odgrzewamy ten kotlet czy on jest nadal świeży. Czy jest chęć odkrywania innych rzeczy, które są w utworze, bo tak naprawdę to jest niekończąca się podróż. Za każdym razem powinniśmy widzieć inne ciekawie rzeczy innym dźwiękiem i innym kolorem je wykonywać. Wpływ mają też okoliczności w jakich wykonujemy skomponowany utwór. Więc wydaje mi się, że najtrudniejsze jest uzyskanie w tym świeżości, a ona powinna być wiodąca.

Czym jest dla Pana satysfakcjonujące wykonanie?

-Dla mnie nie istnieje pojęcie “wykonania satysfakcjonującego”, gdyż takowe jest niemożliwe. 

Z każdym pochyleniem się nad partyturą odkrywam coś nowego, co mnie inspiruje do dalszego działania. Oczywiście są różne fazy pracy nad utworem przez które naturalnie się powinno przejść, ale praca nad danym dziełem muzycznym jest nieskończona, a satysfakcja niemożliwa do uzyskania. Takie jest moje zdanie.

W tamtym roku startował Pan po raz drugi w Konkursie Chopinowskim. Jak zmieniło się Pana podejście do przygotowania i samego konkursu od ubiegłej edycji?

-Zdecydowanie, wydaje mi się że dojrzałem po prostu do muzyki i do tego co chcę przekazać, za pomocą dźwięków. Tak naprawdę wszystko się zmieniło, bo to był zupełnie inny okres w moim życiu, w którym startowałem za pierwszym razem. W tedy tak naprawdę, to ludzie dookoła bardziej chcieli żebym wystartował w konkursie niż ja sam. Więc to był możliwie fal start. Aczkolwiek wydaje mi się, że też zawsze chciałem wystartować, było to moje marzenie. Tylko nie czułem, że są to moje interpretacje, że to jest moja wersja tej muzyki. W 2021 roku to zdecydowanie już było bardziej osobiste wydaje mi się, jest to taka główna różnica między dwoma konkursami – bardziej świadome przeżywanie muzyki.

Czy pod względem organizacyjnym, to drugie podejście do konkursu było łatwiejsze?

– Nie było łatwiejsze, ponieważ konkurs jak konkurs, każdy z uczestników jest oceniany na nowo. Nie zależnie od tego co wcześniej przeszedł gdzie wcześniej był zobaczony, usłyszany. 

Nie było to łatwiejsze scena jest ta sama, ale lata praktycznie lecą. Gra się też inaczej zupełnie, więc nie.

W ostatnich dniach marca został Pan laureatem dwóch konkursów: Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego RED Music Competition w Toronto oraz Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Paderewskiego w Los Angeles. Czego bardzo gratuluję. Jak się Pan czuje z tak prestiżowymi nagrodami i czy w zawiązku z tym pojawiły się jakieś nowe plany?

Przede wszystkim bardzo się cieszę, że po Konkursie Chopinowskim udało mi się zagrać na innych konkursach i to nie koniecznie w Polsce. W planach są też inne konkursy oczywiście. Wydaje mi się, że w konkursach trzeba ciągle startować, bo konkursy dają możliwość różnych koncertów, kontaktów, spotkań itd. Szczególnie jak się gdzieś wyjeżdża za granicę. Akurat mi się poszczęściło z czego jestem bardzo zadowolony. Zawsze chce się więcej i więcej, dlatego ta trzecia nagroda jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Aczkolwiek będę się starać aby zajmować wyższe miejsca.

Gdzie będzie można Pana w tym roku usłyszeć?

W tym roku koncertuję w Polsce i za granicą. Serdecznie zapraszam na wszystkie moje recitale fortepianowe oraz koncerty z orkiestrą w tym oraz w przyszłym roku. Każdy koncert sumiennie umieszczam na Facebooku oraz Instagramie, aby melomanii moich interpretacji mogli cieszyć się tą muzyką. Zatem zapraszam do śledzenia moim social mediów. Najbliższy koncert odbędzie się 28 czerwca w Warszawie ma Yamaha Piano Festiwal. W lipcu koncertuję we Francji, w sierpniu natomiast w Krakowie. Dam jeszcze dwa koncerty we wrześniu w Antoninie podczas Festiwalu Chopin w Barwach Jesieni oraz w Łazienkach Królewskich w Warszawie.

Jakie ma Pan plany na przyszłość i czy będzie nowa płyta?

-Moją przyszłość wiążę z fortepianem, dlatego koncentruje się na rozwoju artystycznym. Mam w planach mnóstwo koncertów w Polsce i za granicą oraz m. in. Międzynarodowy Konkurs Ferruccio Busoniego w przyszłym roku w sierpniu. Płyty w najbliższym czasie nie będzie.

Co lubi Pan robić w wolnym czasie?

Wolny czas to świętość. Chcę, aby ten czas był spędzony na ładowaniu akumulatorów do dalszej pracy. Lubię m. in. wyjścia z rodziną i przyjaciółmi, jeździć na rowerze oraz czytać książki.

Dziękuję za rozmowę!

Andrzej Wierciński – urodził się 21 listopada 1995 roku w Warszawie. Regularną naukę muzyki podjął w wieku 6 lat, od 2010 roku w klasie fortepianu Anny Jastrzębskiej-Quinn w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej II stopnia im. Zenona Brzewskiego w Warszawie, zaś od 2014 roku w Akademii Muzycznej w Katowicach w klasie prof. Wojciecha Świtały. W 2020 roku ukończył studia podyplomowe na jednym z najbardziej renomowanych uniwersytetów w Europie – Mozarteum Universitat w Salzburgu, w klasie Profesora Pavla Gililova. Swoje umiejętności doskonalił biorąc udział w kursach mistrzowskich prowadzonych przez wybitnych pedagogów, takich jak: Ewa Pobłocka, Janusz Olejniczak, Dmitri Alexeev, Katarzyna Popowa-Zydroń, Andrzej Jasiński oraz Sa Chen. W 2012 roku uczestniczył w kursie pianistycznym Morningside Music Bridge w Calgary, gdzie otrzymał między innymi lekcje mistrzowskie od André Laplante, Lee Kim-Sing i Krzysztofa Jabłońskiego.

Wśród najważniejszych osiągnięć artystycznych na szczególną uwagę zasługują:  I miejsce na Ogólnopolskim Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie (2015 rok), I miejsce w 6. Międzynarodowym Chopinowskim Konkursie Pianistyczny w Budapeszcie (Węgry 2014 rok), III miejsce w 3. Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym ,,Halina Czerny-Stefańska in memoriam” w Poznaniu (2014 rok), jest też finalistą oraz zdobywcą specjalnej Nagrody dla najlepszego pianisty z Polski na 10. Międzynarodowym Chopinowskim Konkursie Pianistycznym w Darmstadt (Niemcy, 2013 rok) oraz zdobył I miesjce w 10. Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym ,,Golden Ring” w Słowenii (2014),  I nagroda na Międzynarodowym Konkursie w Neapolu “Masters Neapolitan Piano Competition” (Włochy 2018 rok), Złoty Medal na Międzynarodowym Konkursie Muzycznym we Wiedniu (2019), I nagroda na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym Saint-Priest Antoine de Saint Exupéry (Francja 2019). W październiku 2019 roku artysta zdobył trzecią nagrodę oraz brązowy medal na Międzynarodowym Konkursie w Hong Kongu.

Andrzej Wierciński koncertował w większości krajów europejskich, Kanadzie, Japonii i Indonezji. Współpracował z Orkiestrą Filharmonii Narodowej oraz Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia. Jednym z ważniejszych koncertów w jego życiu był występ podczas Festiwalu Polskiego na EXPO w Mediolanie w Teatrze Auditorium di Milano Findazione Cariplo, gdzie artysta wykonał koncert fortepianowy e-moll op. 11 Fryderyka Chopina z towarzyszeniem Orkiestry Filharmonii Narodowej pod batutą maestro Jacka Kasprzyka. W październiku 2020 roku artysta zasłynał podczas 24 edycji Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena wykonując w dzień rocznicy śmierci Frdyeryka Chopina 17 października 2020 bliski jego sercu koncert fortepianowy e-moll op. 11 Chopina z towarzyszeniem Orkiestry Sinfonii Iuventus pod batutą Dawida Runtza oraz brawurowo wykonując na Finał Festiwalu III koncert fortepianowy c-moll op. 37 Ludwiga van Beethovena z Orkiestrą Sinfonią Varsovią pod batutą wieloletniego ucznia Profesora Krzysztofa Pendereckiego – Maestro Macieja Tworka.

Andrzej Wierciński jest laureatem Stypendium Artystycznego im. Franciszka Wybrańczyka Fundacji Sinfonia Varsovia, a także Stypendium Artystycznego Krystiana Zimermana oraz Stypendium Artystycznego Yamaha.

Kategorie: Rozmowy

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *