Kinga Augustyn – polska skrzypaczka działająca głównie w Stanach Zjednoczonych, wydała w ubiegłym roku płytę „Turning in Time”. Repertuar na krążku to ciekawy, a zarazem ryzykowny pomysł: godzina muzyki XX i XXI wieku na skrzypce solo jest wielkim wyzwaniem dla każdego wykonawcy, chcącego swą indywidualnością artystyczną wypełnić przestrzeń między dźwiękami w strukturach często niejednoznacznych.

Dla odbiorcy słuchanie takiej płyty jest też zadaniem niełatwym. Chociaż muzyka wybrana przez Kingę Augustyn nie należy wyłącznie do najnowszej – utwory powstały w latach 1958 – 2018, to i tak dla słuchacza jest to zestaw dzieł z definicji wymagający doświadczenia w odnajdywaniu emocji poza schematem dur-moll. Szczerze mówiąc, sięgając po płytę z takim repertuarem mam zazwyczaj mieszane uczucia – pokaźna ilość aktualnie obecnych na rynku muzyki klasycznej płyt jest repertuarowo skomponowana tak, jakby artystom przyświecała generalna zasada: „nagrajmy coś nowego, w czym niekoniecznie dobrze się czujemy, ale czego nikt wcześniej w takiej kombinacji repertuarowej nie nagrał”. Z czego to zjawisko wynika – to akurat temat na szeroką, odrębną wypowiedź. Wracając do „Turning in Time” – na szczęście w tym przypadku owa zasada nie znalazła zastosowania. Kinga Augustyn wykonując wybrany repertuar odkryła bezmiar zróżnicowanych jakości, prezentując się jako skrzypaczka o wyjątkowej sprawności technicznej, będąca przy okazji znakomitym muzykiem. Otwierające płytę „Four Lauds” Eliotta Cartera, miejscami brutalnie ekspresyjne, wciąga od pierwszego dźwięku – artystka udowadnia, że skomplikowane struktury można grać precyzyjnie i z dookreśloną ekspresją, zachowując jednocześnie znakomitą jakość brzmienia – tak zresztą jest w całym repertuarze na płycie. Cieszy obecność na krążku II Sonaty Grażyny Bacewicz, dzieła znakomitego aczkolwiek nieczęsto granego – zważywszy na międzynarodową działalność skrzypaczki, włączenie do repertuaru Sonaty Bacewiczówny powinno znacząco przyczynić się do popularyzacji twórczości kompozytorki, która w ostatnich latach mozolnie zyskuje rozpoznawalność na świecie (skądinąd zbyt późno, i zbyt wolno). Wreszcie zamykające płytę „Turning in Time” Debry Kaye, przepiękna, pełna eklektyzmu kompozycja powstała na zamówienie Augustyn, zagrana z wielkim wyrafinowaniem w zakresie doboru środków wykonawczych i z pochłaniającą bez reszty introwertyczną emocją.

Dyskografia Kingi Augustyn obfituje w repertuar wirtuozowski, ja chciałabym usłyszeć ją w kameralistyce z najwyższej półki – np. w II Sonacie d-moll R. Schumanna, bez wątpienia byłoby to bardzo piękne granie.

więcej o artystce:

www.kingaaugustyn.com

Kategorie: Recenzje

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *