Drugi wieczór finału już za nami – tym razem nastąpił szczyt zróżnicowania repertuarowego: dwarazy Koncert f-moll op. 21, i tyleż samo Koncertów e-moll op. 11. Wiele się działo na estradzie Filharmonii Narodowej.

Rozpoczął J J Jun Li Bui z Kanady – jak młody źrebak, trochę zapędzający się w niedokładności i asynchrony z orkiestrą. Pięknie brzmiał Shigeru Kawai pod jego palcami, zresztą w poprzednich etapach pokazał J J najwyższych lotów pianistykę. Dziś też widoczny był jego wielki zapas techniczny i kondycyjny. W komentarzach na Facebooku piszą, że za szybko grał trzecią część, ale w końcu młodość ma swoje prawa.

No i wreszcie przyszedł czas na wyczekany Koncert f-moll. I na Alexandra Gadjieva, który postawił na mocno ofensywny typ emocjonalności w pierwszej części koncertu. Dobitnie artykułował pianista myśli muzyczne, niestety nonszalancja zauważalna była w wielu miejscach, i źle się ta nonszalancja kończyła. Dzielna była orkiestra i dyrygent – pianista operował czasem w sposób dość narowisty nie licząc się zupełnie z tym, że tym razem nie jest sam na estradzie. I jak zwykle w komentarzach internetowych od „Czarodziej” do „Słabe granie”. Każdy odbiera muzykę na swój, indywidualny sposób. Ale nietrafione dźwięki chyba trudno nazwać trafionymi. Skończyło się rumakowanie.

Martin Garcia Garcia

Martin Garcia Garcia, ten odsądzany od czci i wiary przez dużą część publiczności, ten, który zdaniem co poniektórych nie powinien absolutnie wejść do finału, zagrał Koncert f-moll prosto, szlachetnie, pięknie, szczerze, głęboko, cudownym dźwiękiem, oddychającą frazą. Pierwszy raz podczas finałowych przesłuchań poczułam się „jak w domu”, że oto gra się Chopina, a nie jakąś hybrydę. Bajeczna artykulacja w trzeciej części. To pierwsze w finale konkursu wykonanie PRAWDZIWE, autentyczne emocjonalnie. Jak melancholia, to płynąca z głębi duszy, jak dowcip, to z klasą. I przede wszystkim arcyznakomita pianistyka!!!

Eva Gevorgyan

I na deser – Eva Gevorgian i Koncert e-moll. To jest dla mnie osobiście zjawisko nieco wykraczające poza moją zdolność pojmowania świata: w wieku 17 lat mieć na swoim koncie wielokrotne wykonania obu koncertów Chopina, i grać w finale konkursu Chopinowskiego z uśmiechem na twarzy (po ciężkich trzech etapach, zagranych skądinąd znakomicie), wyglądając na wypoczętą i zrelaksowaną. I trzeba przyznać, że Gevorgian grała wręcz wybitnie. Odezwały się w internecie głosy, że jej Chopin był nieco przyciężkawy – być może jest w tym trochę racji, ale to jest raczej dywagowanie o grze na poziomie nieosiągalnym dla znakomitej większości pianistów.Dla mnie jej emocjonalność w muzyce jest zjawiskiem wyjątkowym, szczerym przejawem jej indywidualności. 

W studiu konkursowym w TVP Kultura eksperci zgodnie stwierdzili, że znacząco doceniają sztukę ostatnich dwóch uczestników występujących tego dnia – zgadzam się z tym w 100%

Kategorie: Relacje

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *