
28 marca zakończył się I Ogólnopolski Konkurs Wiolonczelowy im. Dominika Połońskiego, któremu aktywnie patronowałaś jako Honorowa Przewodnicząca Jury i fundatorka wielu nagród pozaregulaminowych. Dlaczego to właśnie konkurs stał się pierwszym w historii wydarzeniem upamiętniającym Dominika, który wielokrotnie określał się jako przeciwnik rywalizacji konkursowej?
Na szczęście nie jest to pierwsze wydarzenie upamiętniające Dominika. Pierwszym takim wydarzeniem był koncert w Filharmonii Łódzkiej w 2019 roku, na którym został prawykonany utwór Ignacego Zalewskiego poświęcony Dominikowi właśnie, zatytułowany „Symfonia. Pamięci Dominika Połońskiego”, a w pierwotnym założeniu miało to być prawykonanie nowego utworu napisanego na prawą rękę specjalnie dla Dominika, który miał na tym koncercie zagrać… Dyrekcja Filharmonii postanowiła nie zmieniać tego zamierzenia i tak powstał utwór upamiętniający jednego z najgorliwszych polskich wiolonczelistów.
Przy okazji tego wydarzenia udało się nam pokazać także film Aleksandry Rek „Wariacja na wiolonczelę solo” zrealizowany przez WAJDA SCHOOL.
W pierwszą rocznicę śmierci Dominka odbył się koncert w Studio im. Witolda Lutosławskiego wraz z orkiestrą miasta Tychy AUKSO pod dyrekcją Marka Mosia w ramach festiwalu Basso. Zagrał na nim wiolonczelista Tomasz Strahl, wieloletni przyjaciel Dominika, a także studentka Dominika Ewa Kędzierska. Tam też udało się pokazać film. Wszystko było transmitowane przez Program Drugi Polskiego Radia, z tym, że w trakcie wyświetlania filmu słuchacze radiowi wysłuchali wspaniałego reportażu Bartosza Panka „Chcę więcej” nagrodzonego Prix Italia w 2014 roku. Potem odbyło się podobne spotkanie w Filharmonii Warmińsko – Mazurskiej w Olsztynie, także projekcja filmu i dyskusja, spotkanie z młodymi wiolonczelistami ze szkół muzycznych.
Następnie PWM wydało maleńką książeczkę dla dzieci z serii Gamma „Wiolonczelowe serce” opowiadającą historię Dominika, a także nakładem wydawnictwa Akademii Muzycznej w Łodzi ukazała się płyta KACZOROWSKI LIVE z kompozycjami Sławomira Kaczorowskiego i na niej także wspaniałe wykonanie koncertu napisanego specjalnie dla Dominika z Uczelnianą Orkiestrą pod dyrekcją Jerzego Swobody.
Dlatego Konkurs to jedno z wielu wydarzeń, jednak niewątpliwie mające działanie stricte w środowisku wiolonczelowym i muzycznym kraju na czym bardzo mnie i całej naszej rodzinie zależało. Nie ukrywam, iż mamy jeszcze kilka marzeń związanych z przypominaniem sylwetki Dominika, a jednym z nich jest książka. Pracuję nad tym, choć w czasie pandemii nie jest to łatwe.
Konkurs natomiast jest wydarzeniem, które w swoim założeniu ma się odbywać cyklicznie. Dzięki temu co 3 lata będzie można przypomnieć sobie osobowość i charyzmę Dominika. Bardzo się cieszę, że to właśnie z Akademii Muzycznej w Łodzi wyszedł taki impuls. Z tym ośrodkiem Dominik był najbardziej związany, tutaj studiował, tutaj mieszkał, tutaj stworzyliśmy rodzinę.
Może zabrzmi to dziwnie w kontekście wypowiedzi Dominika z ostatnich lat na temat konkursów, ale ja Mu to obiecałam…
Mieliśmy ogromną świadomość czasu i sytuacji w jakiej wspólnie żyliśmy, rozmawialiśmy o tym kiedy już Go nie będzie…
Myślę, że każdy kto znał Dominika wie jak wiele sprzeczności w Nim było, zwłaszcza po załamaniu zdrowotnym, wie też jak wiele w Nim było pasji w nauczaniu i jak bardzo chciał by młodzi mieli platformę do rozpędu, by się otwierali i by sięgali po marzenia, dokonywali transgresji w sztuce. Sam był tego najlepszym przykładem. Kiedy był w szczycie swoich konkursowych zmagań, a jak wiemy był w tym znakomity, sam mówił o sobie – „…bo ja lubię wyzwania i kto wie czy za chwilę nie stanę znowu do jakiegoś nowego wyzwania…” Po latach czytam tę wypowiedź jako siłę młodości, potrzebę sprawdzania się, próbowania.
Na konkursie w trakcie obrad jury było dużo okazji do rozmów, najciekawsze historie o Dominiku opowiadał Przewodniczący Jury prof. Stanisław Firlej, pedagog Dominika. Jedna z historii dotyczyła grania na konkursach właśnie, tej szczególnej dyspozycji, którą posiadają tylko niektórzy. Wiemy przecież, iż są muzycy, którzy fantastycznie sprawdzają się na scenie, na koncertach, a przed komisją konkursową doznają swoistego paraliżu. Wiedząc, że są oceniani przez znawców tematu – boją się. Jak wspominał prof. Firlej – Dominik bardzo lubił grać dla jury właśnie, bo wiedział, że tylko tam jego starania, jego inne spojrzenie zostaną docenione. Mało tego, myślę nawet, że to Dominika wyjątkowo mobilizowało. Obie wiemy jak bardzo Dominik lubił łamać schematy i jak bardzo kochał Muzykę!
Idąc tym tropem, biorąc pod uwagę w jak trudnych czasach żyjemy, jak trudno młodym, zdolnym muzykom dziś zaistnieć, bardzo pragnęłam by powstał konkurs, który będzie się różnić od innych konkursów. Dzięki prof. Agacie Jareckiej – dyrektor i pomysłodawczyni konkursu – to się udało. Od samego początku byłyśmy zgodne, iż konkurs ma wyłonić Osobowość Artystyczną, że młodzi ludzie potrzebują swobody w wyborze repertuaru, że dostaną od nas całkowitą dowolność, a jedynym ograniczeniem będzie czas prezentacji. Zwycięzca jest tylko jeden – podczas pierwszej edycji konkursu tytuł Indywidualności Wiolonczelowej 2021 otrzymał młodziutki, zaledwie 19-letni Michał Balas, student m.in. łódzkiej Akademii Muzycznej, co mnie wyjątkowo cieszy. Jednak nie poprzestaliśmy na tym – bardzo chcieliśmy pokazać, iż wśród osób startujących w konkursie widzimy jeszcze kilka, które zasługują na uwagę. Dlatego pojawiły się nagrody specjalne. Postawiliśmy głównie na koncerty. Dla młodego artysty wchodzącego w profesjonalny świat sztuki nie ma niczego cenniejszego, niż możliwość zagrania solowego koncertu z orkiestrą. Jeśli są to orkiestry filharmoniczne, albo np. wspaniała orkiestra Marka Mosia AUKSO – to widzimy CO dajemy im do rąk. Osobiście ufam, że Ci Młodzi wiedzą co z tak okazanym zaufaniem zrobić, jak przekraczać siebie i zacząć siebie budować. Po pierwszych rozmowach z Nimi wiem, że tak właśnie jest – Oni są wyjątkowo świadomi. Teraz będę czekać na koncerty – zapowiedziałam już też, że w miarę moich możliwości, mojego kalendarza koncertowego, będę na nich obecna. Bardzo mi na tym zależy, żeby poczuli jak są ważni i jak bardzo mnie obchodzi co się z Nimi będzie działo. Traktuję to osobiście, gdyż uważam, że inaczej nie da się wspierać Talentów. Ogromnie mnie cieszy wysoki poziom polskiej wiolonczeli, co wspaniale pokazał konkurs. Gratuluję Studentom i ich Pedagogom tak wytrwałej pracy i z samego środka siebie proszę: nie ustawajcie! Dziś takie działania, w imię pasji, w imię miłości do sztuki, do instrumentu – są naprawdę na wagę złota!
Aktualnie znajdujemy się w bardzo trudnym czasie dla branży muzycznej. Organizacja wydarzeń artystycznych stała się zajęciem wysokiego ryzyka. Nie bałaś się, że przegracie z pandemią?
W tej w kwestii wspaniale nas zabezpieczyła Dyrektor Konkursu prof. Agata Jarecka, która oczywiście przewidziała, iż lockdown może wpisać się w konkurs. Ten drobny zapis w regulaminie konkursu nas uratował. Oczywiście mieliśmy obawy, czy wszystko się uda, jednak zdecydowaliśmy nie odkładać konkursu, nie czekać, nie ulegać presji. Patron konkursu bardzo nas mobilizował do nie poddawania się przeciwnościom losu. Poszliśmy tym tropem w sposób naturalny.
Organizatorem Konkursu jest Akademia Muzyczna im. G. i K. Bacewiczów w Łodzi – Uczelnia, z którą Dominik był związany całe swoje dorosłe życie. Cóż takiego go przywiązało do tej Uczelni i tego Miasta?
Dominik przyjechał do Łodzi ze względu na prof. Stanisława Firleja. Spotkał pana Profesora na jednym z kursów wiolonczelowych w Łańcucie i zapragnął studiować w jego klasie. Przyjechał do Łodzi, zdał egzaminy i został w tym mieście. Tę decyzję zdeterminowała miłość Dominika do swojego Mistrza. Opowiadał mi o swoich wrażeniach zaraz po zdaniu egzaminów wstępnych. Nocował wtedy w sławetnym akademiku przy ulicy Czerwonej. Sam budynek i okolica naprawdę straszyły, warunki były okropne. Dla Dominika jednak powrót z egzaminów był najcudowniejszym spacerem w życiu. Był szczęśliwy. Dostał się z pierwszą lokatą. Potem pokochał nieoczywistość tego miasta, jego brak pozorów. Po skończeniu studiów został Asystentem w klasie prof. S. Firleja pomimo swoich zajętości koncertowych. Wiele lat później kiedy pojawiła się choroba – był ogromnie wdzięczny za tę możliwość. Praca w Uczelni pomogła Mu wrócić do Muzyki, do swojego ukochanego świata. Tak już pozostało do końca, pomimo naszych chwilowych zamiarów by przenieść się do Krakowa, bo tamtejsza Akademia Muzyczna była drugim miejscem pracy Dominika, ostatecznie pozostaliśmy w Łodzi.
Dominik – wybitny wiolonczelista – to postać znana każdemu. Dominik – nauczyciel – był zjawiskiem zarezerwowanym dla wybranych, a oni wiedzą, że uczył wręcz opętańczo. Czym dla Ciebie była pedagogika Połońskiego?
Tak, to prawda, Dominik nie był Nauczycielem dla każdego. Nie nazwałabym jego sposobu uczenia opętańczym, ale faktem jest, że angażował się w proces pracy ze studentem bardzo głęboko. Tak samo zresztą jak w każdą relację międzyludzką, na której Mu zależało. Dużo z problemów związanych z nauczeniem przynosił do domu. Dzielił się ze mną. Prosił o moje spostrzeżenia, chciał wymiany myśli, wymiany przeczuć, odczuć. Często się spalał. Pragnął by studenci byli tacy jak On w swojej młodości, ale o to było wyjątkowo trudno, co też stawało się częstym powodem frustracji. Natomiast każdy najmniejszy sukces swojego studenta niezwykle go cieszył. Dawał im to odczuć. A potem znowu zabierał się do intensywnej pracy. Uważał, iż bez rzetelnej pracy niczego nie da się osiągnąć. Nie cierpiał leniwców. Chciał zawsze pracować na najwyższym z poziomów.
Jaki jest świat bez Dominika?
Inny. Nie chcę wchodzić w tę przestrzeń, bo jest ona na zawsze bolesna. Poczucie straty jest dla każdego dotkliwe. Jednak tak jak Dominik – bardzo kocham Życie. To nas połączyło. Ciągłe widzę niezwykłość każdego istnienia, także swojego i wiem, że nie ma chwili do stracenia. Dotyczy to nas wszystkich, w takim samym stopniu.
Jaka byłaby pandemia z Dominikiem?
Nie umiem sobie tej hipotetycznej sytuacji wyobrazić. Myślę, że Dominik prawdopodobnie zacząłby pisać. Bardzo o tym marzył… A jednocześnie wiem, iż konieczność nauczania zdalnego by Go doprowadzała do rozpaczy. Z drugiej strony – Dominik miał wyjątkową umiejętność przystosowywania się do sytuacji, zatem mogę jedynie przypuszczać, iż znalazłby swoje własne rozwiązania.
Już teraz możemy stwierdzić, że I Ogólnopolski Konkurs Wiolonczelowy im. Dominika Połońskiego był wielkim sukcesem. Czy są już plany na przyszłość? Kolejna edycja Konkursu? Czy może coś innego?
Z wstępnych ustaleń wynika, iż kolejna edycja konkursu powinna się odbyć za 3 lata, czyli w roku 2024. Jeśli wszystko będzie sprzyjać i nasza rzeczywistość będzie mogła być w jakimś stopniu przewidywalna – tak się powinno stać. Mam jednak świadomość, iż świat jaki znał Dominik odszedł już od nas na zawsze. Wszystko się zmienia. Oprócz książki poświęconej Dominikowi, o której wspomniałam na początku, wiem, że rodzą się w głowach ludzi filmu pragnienia, by nakręcić film o niebanalnej drodze Dominika Połońskiego. Zapewne to się kiedyś stanie, ale o tym być może będzie już decydował razem ze mną nasz Syn Julian, póki co, marzę jeszcze, by wydać nagrania Dominika – te sprzed choroby i po chorobie. Potrzeba sprzyjających okoliczności i sponsorów, którzy zechcieliby się włączyć w takie działania. Dlatego te zadania zostawiam sobie na czas kiedy pandemia zostanie przez świat pokonana.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Hanna Holeksa
0 komentarzy